Wiatr zacina w parku całkiem
wolnym od ludzi. Jest noc, ciemna i przerażająca. Księżyc zgubił się w wędrówce
po niebie i nie obija się w tafli wody. Każdy szmer wydaje się być zagrożeniem,
ale to tylko wyobraźnia, która często wymyka się spod kontroli.
Obok fontanny siedzi ona, z nosem
w zeszycie i długopisem w ręku. Opatulona ciepłym szalikiem w klubowych barwach
pochyla się, niezdarnie stawiając kolejne koślawe litery. Na chwilę odkłada
wszystko na bok i poprawia kaptur, który zsunął jej się s głowy. Przeczesuje
włosy dłonią schowaną w czarnej rękawiczce, rozgląda się dookoła i zatrzymuje
wzrok na latarni. Jej zielone oczy, często takie puste, przeszywają na wylot
przestrzeń. Latarnia znika z pierwszego planu i nigdy więcej się tam nie
pojawia.
Niezbyt pewna siebie, stawia
kolejne kroki w spowitym w ciemnościach parku. Jej obcasy wydają za każdym
razem komiczne stuk-stuk, stuk-stuk. Skrępowana tym hałasem, pogłaśnia
odtwarzacz. Głos Alexa Turnera wkomponowuje się bardziej do jej toku myślenia z
każdą sekundą. W końcu milknie, na jego miejsce wskakują przepiękne dźwięki pianina.
Uśmiecha się. Jednak kiedy wraca
do domu, wszystko znika. Jest Magdalena silna, pewna siebie i wesoła.
Teatr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz